Nasi jaskiniowi kursanci mieli zajęcia w Mirowie -więc postanowiliśmy połączyć 2 w jednym.
Odwiedzić ich przy wieczornym ognisku a w ciągu dnia zobaczyć znany z Maratonów Jaskiniowych fragment jury oczami rowerzysty.
Jura na rower jest rewelacyjna! (jak dla mnie) Nie ma wielkich głazowisk i podjazdy nie są aż tak bardzo strome. Trochę można wypaść z siodełka na sypkim piachu, ale jest fajnie.
Nawet jeśli trzeba kawałek przejechać asfaltkiem to nie robi aż tak wielkiej różnicy bo ruch samochodowy jest minimalny. Niestety dzień wcześniej koleżanka z pracy chciała mnie otruć :) wiec osłabiona mogłam zrobić tylko 35 kilosów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz